II Rodzinny Rajd Rowerowy za nami

DSC_029713 czerwca 2015 roku odbył się, już po raz drugi w historii, lubszecki Rodzinny Rajd Rowerowy. Organizatorem rajdu była Szkoła Podstawowa im. J. Lompy w Lubszy, a uczestnikami, wszyscy chętni cykliści, bez względu na wiek, kondycję i stan roweru.

Pierwszy rajd miał miejsce ubiegłego lata, 13 września 2014 roku, jako jedno z wydarzeń uświetniających obchody 700-lecia Lubszy – i okazał się bardzo udany. W tym roku organizatorzy postanowili powtórzyć ten sukces. Jednak dla urozmaicenia, rajd przebiegał zupełnie inną trasą.

Uczestnicy spotkali się pod budynkiem OSP Lubsza, przy ul. Plebiscytowej i wyruszyli w dół, w stronę krzyża przy kasztanach, stamtąd zaś drogą asfaltową do Ligoty Woźnickiej i dalej, w kierunku Niegolewki. W tym roku większa część trasy wiodła wzdłuż szos, tym trudniejsze zadanie stało więc przed organizatorami, aby przejazd uczynić bezpiecznym. Wielu uczestników wyposażonych było w kaski i kamizelki odblaskowe, a głównodowodząca rajdem, pani Daria Klyta wraz z panem Jackiem Skorupą, doskonale koordynowali przejazdy aut mijających rajd i zabezpieczali wszelkie newralgiczne punkty, takie jak zakręty i przecięcia dróg. Zaplecze logistyczne rajdu stanowił samochód marki Fiat z nieocenionym kierowcą w osobie pani Klaudii Skiby. Gdyby nie ona, wszystkie plecaki wypełnione po brzegi kiełbaskami, grzałyby nam plecy podczas jazdy, odciskając swoje spocone piętno na koszulkach. Auto okazało się  wybawieniem dla tych małych debiutantów, którzy musieli podreperować swoje siły na fotelu pasażera. Operowanie logistycznym zapleczem nie było łatwe w takim upale jak sobotni, tym bardziej, że prędkości rozwijane przez panią Klaudię nie mogły przekraczać tempa najwolniejszego rowerka (w dodatku musiała ona współuczestniczyć w kierowaniu ruchem).

Pogoda podczas rajdu dopisała (nawet za bardzo), zapasy wody i sił witalnych szybko ulegały wyczerpaniu, więc organizatorzy zarządzili postój przy pałacu w Czarnym Lesie. W bajkowej scenerii, w cieniu drzew i altan, wszyscy odzyskali siły i ruszyli do celu podróży. Tam powitała i ugościła ich pani Łucja Szmidla, ratując kawą, wodą, czereśniami z własnego ogrodu, a co niektórych szczęściarzy – czekoladą. Na miejscu, nad wodą, rozpalono ognisko, przy którym każdy mógł upiec kiełbaskę (uff, jak gorąco!), rozmawiano, śpiewano, spacerowano, grano w piłkę, względnie… wylegiwano się na kocach.

Wreszcie, po dokładnym wygaszeniu i zalaniu ogniska, wyruszyliśmy w drogę powrotną. Także tutaj nie obyło się bez postoju – wszystkie bidony i butelki były już wszak puste. Uczestnicy rajdu szturmem opanowali sklep spożywczy w Ligocie Woźnickiej, nabywając w dużych ilościach zimne napoje i lody, które okazały się najlepszymi lodami świata. Potem było już z górki… oprócz ostatniego podjazdu ul. Plebiscytową do budynku OSP. Tak ostry finisz był prawdziwym testem dla wszystkich ambitnych rowerzystów – w większości zaliczonym pozytywnie. Uczestnicy przejechali w sumie ponad 20 km, w upale i ostrym słońcu. Gratulujemy wytrwałości, szczególnie najmłodszym! Zapraszamy do obejrzenia zdjęć:

(AK)
Zdjęcia: Barbara Witkowska, Dorota Giera