Na początku maja 2014 roku zakończył się remont kapliczki św. Floriana z obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, zlokalizowanej obok restauracji „Pod Kasztanami”, przy skrzyżowaniu ul. Lompy i Plebiscytowej. Renowacja była osobistą inicjatywą panów Alfreda Pogody i Antoniego Sobali zainspirowaną obchodami 700-lecia Lubszy.
Każde miasto, jak Paryż, Londyn czy Kraków, każde miasteczko, wieś, nawet najmniejsza; każdy gmach, dom, kapliczka, krzyż, drzewo, a nawet cegła mają swoją historię. Nie ma na świecie miejsc nieciekawych, są tylko miejsca niedostatecznie poznane i nieciekawie opisane.
Lubsza, choć niewielka jeśli chodzi o obszar i liczbę mieszkańców, ma pod tym względem szczęście. Szczyci się nie tylko dostojnym wiekiem (ponad 700 lat), ciekawą historią, kilkoma zabytkowymi obiektami klasy ponadregionalnej ( m.in. 300-letnia Szkoła Ludowa gdzie nauczał i mieszkał J. Lompa, gotycki Kościół Parafialny p.w. św. Jakuba Starszego, Stara Plebania z 1709 roku, Nowa Plebania z 1803, modernistyczny gmach Szkoły Podstawowej), posiadaniem jednych z najwyższych wzniesień Wyżyny Śląskiej – Góry Grojec i Lubszeckiej, ale także znamienitymi kronikarzami jej dziejów, w tym najsłynniejszym – Józefem Lompą.
Wiele jest jednak w Lubszy mniej widocznych, ale nie mniej wartościowych miejsc i historii, które warto poznać. Jubileusz 700-lecia Lubszy stał się inspiracją dla panów Alfreda Pogody i Antoniego Sobali , którzy postanowili odnowić i przez to przybliżyć mieszkańcom jeden z obiektów wpisanych do Gminnej Ewidencji Zabytków – kapliczkę św. Floriana. Współczesny historyk i badacz dziejów Lubszy, Bernard Szczech, opisał zarówno legendy na temat kapliczki, jak również związaną z nią prawdziwą historię w swych publikacjach. Okazuje się, że niepozornie wyglądający budyneczek, wciśnięty pomiędzy dwa grube pnie kasztanów może nam o Lubszy wiele „opowiedzieć”.
Żadne źródła nie podają dokładnej daty powstania kapliczki św. Floriana. Według podań powstała obok lubszeckiej restauracji po drugim pożarze wioski, jednak nie wiadomo, kiedy miał on miejsce. Przez bliskość ulicy Plebiscytowej, to właśnie jej mieszkańcy zwyczajowo „opiekują” się kapliczką, będącą jednym z przystanków na drodze corocznej procesji Bożego Ciała. Nazwa kapliczki, zawierająca imię patrona strażaków św. Floriana, sugeruje „ogniowe” okoliczności jej powstania. Figura św. Floriana, znajdująca się w niej pierwotnie, już nie istnieje – została zniszczona w drugiej połowie XX wieku.
Z kapliczką wiąże się interesujące podanie, powstałe na kanwie prawdziwego wydarzenia z 30 maja 1917 roku, jakim był trzeci wielki pożar w Lubszy. Tak opisuje ten dramat Bernard Szczech: „W środę po Zielonych Świątkach, czyli 30 maja 1917 roku, o godzinie 11.45 w zabudowaniach Walentego Bogackiego, położonych w tak zwanej Uliczce, wybuchł pożar. Do dnia dzisiejszego nie wiadomo co było jego przyczyną, choć są i tacy, którzy upatrują w nim celowe podpalenie. Wiejący wtedy silny południowo-zachodni wiatr sprawił, że w krótkim czasie w płomieniach stanęły zabudowania nie tylko Uliczki ale także gospodarstwa znajdujące się przy obecnej ul. Józefa Lompy (dawna Hauptstrasse). Z zabudowań Walentego Bogackiego, ogień przerzucił się na budynki gospodarstwa Teofila Szczecha i Franciszka Jędrysika w Uliczce a następnie na zabudowania Augustyna Wostala po zachodniej stronie obecnej ulicy Lompy oraz przeciwległe: Janoszki, Osadnika i Józefa Wostala. Od tej chwili ława ognia posuwała się Uliczką oraz obu stronami drogi głównej. Akcja ratownicza była utrudniona. W pierwszych gospodarstwach spłonęło wszystko, z inwentarzem żywym włącznie. Ogień utrudniał dostęp do nielicznych studni, z trudem wybitych w wapiennej skale, natomiast staw gminny oddalony był znacznie dalej od miejsca pożaru niż starczało parcianych węży lubszeckiej straży pożarnej. (…) Pożar dotarł do zabudowań Wincentego Bogackiego po zachodniej stronie i gospody Lindla po stronie wschodniej ul. Lompy. Całkowitemu spaleniu uległy 22 gospodarstwa (domy mieszkalne, chlewy, stodoły i szopy) oraz pojedyncze zabudowania gospodarcze. Ogółem poszkodowanych zostało 30 rodzin.”
Pożar próbowało gasić – oprócz lubszeckiej, także osiem straży pożarnych z okolicznych wsi, w tym z Koziegłów, pomagali również mieszkańcy, którzy przybiegli z pól. Przed całkowitym spaleniem Lubszę uratowała zmiana kierunku wiatru na zachodni, dzięki czemu pożar nie przemieszczał się bardziej w stronę kościoła i zatrzymał na budynku gospodarczym za gospodą Lindla (dziś „Pod Kasztanami”), przy której znajduje się kapliczka św. Floriana.
Taki „zbieg okoliczności” nie mógł nie przerodzić się w legendę. Jedno z podań mówi:
„…z palącej się obory Walentego Bogackiego uciekło cielę, które oszalałe biegło najpierw Uliczką a następnie Główną Drogą. Zatrzymało się dopiero przed prastarą kapliczką św. Floriana, stojącą przed zabudowaniami gospodarczymi ówczesnego oberżysty Lindla, zawróciło i drugą stroną Uliczki wróciło do domu. Drogą wyznaczoną przez cielę, posuwała się następnie ściana ognia, która kres osiągnęła na zabudowaniach gospodarczych oberżysty Lindla”. Podanie głosi dalej, że spłonęły one, gdyż położone były z tyłu kapliczki św. Floriana, toteż patron „nie zauważył” ich i nie uchronił przez spaleniem. Ocalił natomiast stojące naprzeciwko kapliczki zabudowania Opiełki i nowy dom Aleksandra Szczecha. W przekazach mieszkańców tak właśnie patron, zatrzymując oszalałe cielę, uchronił Lubszę przed doszczętnym spaleniem.
Od 1922 roku, we wnętrzu kapliczki, na dawnym miejscu figury św. Floriana, znajduje się obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Został on ufundowany i przywieziony z pielgrzymki na Jasną Górę przez Aleksandra i Franciszka Szczechów oraz rodzinę Pieda, na pamiątkę faktu przyłączenia części Górnego Śląska, w tym Lubszy, do Polski, w wyniku przeprowadzonego w 1921 roku plebiscytu. Oszklony obraz umieszczony wówczas w kapliczce znajduje się w niej do dziś. Z nim także związana jest emocjonująca legenda, przytoczona w książce „W kręgu górnośląskich podań i legend”. Podobno w ciepły październikowy wieczór podczas II wojny światowej, kilku pronazistowsko nastawionych lubszan, postanowiło pozbyć się obrazu. Większość zwykłych mieszkańców już spała, panowała cisza, nie było nawet słychać szczekania psów, kiedy grupka wandali zebrała się w uliczce Wyngrodzie (ul. Plebiscytowa). Gdy skradali się do kapliczki, usłyszeli nagle wydobywający się jakby z wnętrza kapliczki, kobiecy szloch. Płacz Czarnej Madonny ponoć zmroził niedoszłych profanów i sprawił, że uciekli wystraszeni.
Kapliczka, choć widnieje w niej obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, wciąż nosi zwyczajową nazwę św. Floriana. Na przestrzeni lat zmieniała swój wygląd, była remontowana i przemalowywana. Ostatni kapitalny remont, przeszła na przełomie kwietnia i maja br., na cześć obchodów 700. urodzin Lubszy. Odnowiona kapliczka gotowa była na święto Floriana, przypadające 4 maja.
Inicjatorami i fundatorami, jak również współwykonawcami renowacji byli panowie Alfred Pogoda i Antonii Sobala. Do prac konserwatorskich zaangażowali także Konrada Myrcika i Henryka Przystalskiego. Według Bernarda Szczecha, który, cytuję: „zjadł wszystkie zęby” w branży państwowej ochrony dóbr kultury i muzealnictwa, (m.in. jako dyrektor muzeów na Śląsku), generalny remont kapliczki jest przykładem wysokiej klasy roboty konserwatorskiej, wzbogaconej o wkład osobisty i emocjonalny fundatorów. Prace trwające ponad tydzień, obejmowały m.in.: zmianę więźby dachowej, pokrycie nową dachówką; solidne otynkowanie ścian kapliczki (na siatce, co wzmacnia trwałość); pomalowanie trwałymi farbami; odczyszczenie i pokrycie złotą farbą obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej); wyczyszczenie i pomalowanie ramy typu „berlinka” (oszklona).
Ponadto przygotowywane są ozdoby imitujące kamienie szlachetne, które przyczepione zostaną do korony Dzieciątka i Matki Boskiej, dzięki czemu obraz odzyska dawny wygląd z roku 1922.
Cieszymy się, że równolegle do obchodów Jubileuszu Lubszy, widać zaangażowanie mieszkańców na rzecz całej lokalnej społeczności. Liczymy, że za inicjatywą panów Pogody i Sobali pójdą następni mieszkańcy i sympatycy Lubszy.
(AK)
Podziękowania dla p. Bernarda Szczecha za pomoc w przygotowaniu artykułu.
Zacytowane fragmenty pochodzą z książek Bernarda Szczecha: „Lubsza. Szkice z dziejów gminy i parafii” oraz „W kręgu górnośląskich podań i legend”.